Niestety środkiem uczulającym może być niewłaściwie dobrany proszek do prania. Chemia domowa. Producenci kreują nowe aromaty, określają swoje proszki mianem sensitive, wprowadzają do ich składu kolejne związki, które mają wybielać, odświeżać i cieszyć konsumenta. Miejmy się jednak na baczności, bo skład proszków może być bardzo niebezpieczny dla naszego zdrowia, a przede wszystkim dla wrażliwych alergików. Zasadniczo proszek do prania zawiera związki powierzchniowo czynne (detergenty i emulgatory), związki zmiękczające wodę, enzymy (do rozkładania brudów) oraz środki wybielające.
Skład z etykiet proszków do prania zwykle mało co nam mówi. Zeolity, polikarboksylany, enzymy... Rozwińmy te trudne nazwy i uporządkujmy jak czyste pranie:
(skład oprac. na podstawie: hipoalergiczni.pl)
Często rodzice nie kojarzą faktu wystąpienia uczulenia u dziecka z używanym proszkiem. Najczęściej podejrzenie pada na jedzenie, potem kosmetyki. Pamiętajmy, że każda osoba inaczej reaguje na alergeny, metodą prób i błędów powinniśmy znaleźć proszek odpowiedni dla naszej rodziny. Ważną kwestią jest przy tym dokładne płukanie ubrań z detergentów – używajmy opcji dodatkowego płukania. Co jakiś czas zwróćmy też uwagę na czystość bębna pralki – zdarza się, że zbierają się w nim świństwa typu: włosy, resztki proszku, osady z kremów i maści.
Dodatkowo, mając alergika w domu, można pomyśleć o kupnie płynów do neutralizacji roztoczy (np. Alergoff), medyczne proszki do dezynfekcji odzieży, które mają działanie bakteriobójcze, prątkobójcze, grzybobójcze, wirusobójcze oraz sporobójcze (np. Clovin II Septon). Oczywiście warto najpierw skorzystać z próbek – wielu producentów proponuje taką możliwość, sprzedając swoje produkty w małych saszetkach.
Kule do prania to ciekawa alternatywa dla proszków. Według producentów dzięki kulom oszczędzamy pieniądze, dbamy o nasze zdrowie, a także środowisko. Ecoballs nie zawierają w sobie mydła, można więc również skrócić czas prania, a jednocześnie oszczędzić wodę i energię. Ten piorący wynalazek to zamknięte w plastikowej obudowie granulki, które powstają w procesie wypalania masy minerałowej. W kontakcie z wodą o wysokiej temperaturze minerały oraz jony o ładunku ujemnym odłączają się, usuwając brud z tkanin. Kule nie wywołują alergii, pozbywają się pleśni z ubrań, ale i z wnętrza pralki, dbają o elastyczność tkanin. Nie zawierają też fosforanów, sztucznych barwników, rozjaśniaczy optycznych, kompozycji zapachowych ani mydła. Za 3 kule Ecozone, które wystarczą na 1000 (!) prań zapłacimy 160 zł – http://www.ekopieluszkimuumi.pl/kule_do_prania_ecozone.html. Produkt certyfikowany jest przez Ecolabel (= wiarygodne świadectwo przyznane firmie za produkty wysokiej jakości i za odpowiedzialne podejście do stanu środowiska).
Jakiś czas temu szturmem podbiły serca ekomam. Mowa o specjalnych orzechach, które mają właściwości czyszczące. Stosowane w Azji i Ameryce owoce drzewa Sapindus Mukorossi są źródłem saponiny, która jest związkiem chroniącym drzewo przed grzybami, bakteriami i insektami. Zastosowanie orzechów jest szerokie – możemy nimi myć włosy, ciało, ale również sprawdzą się jako środek czystości w domu. Szacuje się, że przy 2-3 praniach tygodniowo czteroosobowa rodzina zużywa zaledwie kilogram łupin w ciągu roku! Po wypłukaniu saponiny orzechy ulegają rozkładowi, więc są w pełni przyjazne dla naszego otoczenia. Co ważne – w orzechach można prać nawet wełnę i jedwab! Orzechy wkładamy do bawełnianego woreczka i umieszczamy w pralce. Jeżeli pierzemy w niskich temperaturach, to orzechy możemy użyć nawet 2-4 razy! Na rynku sporo jest producentów oferujących orzechy piorące, mało znanym faktem jest jednak informacja, że saponinę zawierają w sobie… nasze polskie kasztany! Przeciwnicy orzechów do prania twierdzą, że nie są one tak skuteczne jak zwykły proszek, bo nie dają sobie rady z poważniejszymi plamami – cóż, dobrze mieć wybór i przetestować produkt na sobie.